Czy wiesz, że to, co odczuwasz w umyśle, jest także umiejscowione w twoim ciele?
Człowiek to wielki system naczyń połączonych. Czy twój stres siedzi jedynie w twojej głowie? Jak to się dzieje, że czujemy w ciele nasze dobre przygotowanie do sprawdzianu sportowego? Dlaczego w napięciu nie możemy się uśmiechnąć, lub też uśmiechamy się sztucznie i nie da się tego ukryć?
Historia z życia wzięta
Zawodnik jeździectwa, który zaczął swoją przygodę z tym sportem kilka lat temu, miał taki problem. Był nazywany „mistrzem treningu”, ale kiedy przychodził moment zawodów, „spalał się na starcie”. Nie rozumiał, co się dzieje. Taka sytuacja powtarzała się wielokrotnie. A on coraz bardziej się denerwował, spinał, stresował i niecierpliwił, gdyż nie widział efektów swoich treningów. Co gorsza, przestał już być nawet „mistrzem treningów”. Doszukiwał się źródła problemu w swoim koniu: że może źle przygotowany, nie wystarczająco pięknie przyozdobiony na zawody, że za mało rozgrzany. Więc jeszcze bardziej pracował nad koniem, plótł koniowi coraz bardziej wymyślane warkocze i mocno go rozgrzewał. Teorii, co robić, było wiele. Trener również nie wiedział, co się dzieje. Przyglądano się wykonaniu konia na zawodach, gdyż stwierdzono, że „coś sztywno chodzi”. No i nadal jeździec stał w miejscu i nie wiedział, co ma robić. W końcu zwrócono się po poradę do innego trenera. Stwierdzono, że jeśli on nie pomoże, to trzeba będzie konia sprzedać, gdyż ten koń „nie nadaje się dla tego zawodnika”. Jakie było zdziwienie jeźdźca, gdy nowy trener nie chciał go oglądać podczas treningu, tylko poprosił zawodnika o dokładne spisanie, co zawodnik robi w dniu zawodów i przysłanie tego mailem. Jeździec siedział w domu nad kartką papieru, robił notatki, trochę nie widział w tym wszystkim sensu i nie rozumiał, dlaczego trener nie chce konia i jego zobaczyć na treningu.
Kiedy wszystko miał już spisane, wysłał to trenerowi. Po kilku dniach trener do niego zadzwonił i oznajmił: „Już wszystko wiem! A teraz mam do ciebie kolejną prośbę. Nie mogę przyjechać na twój najbliższy trening i zawody, więc proszę cię, żeby ktoś nagrał cię dokładnie przed, w trakcie i po treningu. To samo na zawodach: przed, w trakcie i po. Nie przejmuj się kamerą, to będzie materiał tylko dla mnie”. Jeźdźcowi prośba wydała się znowu dosyć dziwna, ale postąpił zgodnie z instrukcją i poprosił przyjaciela o nagrywanie. Kiedy materiał był już gotowy, trener spotkał się z zawodnikiem. Co się okazało… Z notatek i wideo analizy jasno wynikało, że jeździec bardzo dba o konia, ale zupełnie nie dba o siebie i swoje przygotowanie do zawodów, a także do treningu. Zawodnik przygotowywał konia do jazdy, ale siebie nie. Konia rozgrzewał, a sam za rozgrzewkę traktował moment, w którym opiekował się koniem. Efekt był taki, że koń był przygotowany i rozgrzany przed treningiem oraz zawodami, a jeździec nie. Koń był zadbany i nawet wymasowany po treningu i zawodach, a jeździec nie. Brakowało rozgrzewki zawodnika, brakowało także rozciągania po. Dodatkowo jeździec całkowicie zapominał o piciu i jedzeniu, przez co tracił koncentrację, gdyż nie dostarczał ciału potrzebnych wartości odżywczych. Jego koń natomiast miał najlepszą paszę i był doskonale nawodniony. Przyczyna tkwiła nie w koniu, lecz w zawodniku. To nie koń „sztywno chodził”, ale jeździec go w taki sposób prowadził. Jego nierozgrzane i usztywnione ciało nie pomagało mu podczas startu. Dodatkowo emocje, które przeżywał, utrudniały optymalne funkcjonowanie. To znaczy, nie mógł wykonywać elementów technicznych tak dobrze, jak na treningu, gdyż jego ciało i emocje go blokowały. Zaczął od pracy nad sobą i swoim ciałem. Rozumiał, jak bardzo ważne jest przygotowanie siebie. Wreszcie poczuł na sobie efekt rozgrzewki jako prawdziwego rozgrzania i wywołania u siebie poczucia ciepła. Wcześniej czuł ciepło, ba, nawet gorąco, ale raczej ze złości po nieudanym starcie. Koń i jeździec, jak wiemy, muszą tworzyć całość, a w tym przypadku zawodnik nie miał możliwości uzyskania porozumienia z koniem nawet w płaszczyźnie ruchowej. Co doprowadzało w konsekwencji do jeszcze większego usztywnienia i stresu jako „blokady ciała i umysłu”. Kiedy zawodnik wprowadził w życie dbanie o swoje ciało, łatwiej było mu radzić sobie także z emocjami. W końcu jeździec zaczął odnosić upragnione sukcesy z tym właśnie koniem.
Mimo ciężkiego treningu technicznego, zawodnicy często zapominają o ŚWIADOMEJ pracy nad swoim ciałem i przygotowaniem go do startu. W niektórych sportach jest to wręcz nagminne. Jeśli dzieje się tak przez dłuższy okres czasu, może to niestety doprowadzić nawet do kontuzji.
A Ty?
A ty jak dbasz o swoje ciało? Czy pamiętasz o prawidłowej rozgrzewce? A o właściwym rozciąganiu po wysiłku? Czy może biegniesz od razu po treningu szybko do domu, zapominając o tym? Hm…?
Pamiętaj także o właściwym odżywianiu i nawadnianiu.
To bardzo ważne. Czy wiesz, jaka powinna być twoja dieta startowa i przedstartowa? Jeśli nie wiesz dokładnie, z czego powinny się składać twoje posiłki, poszukaj takich informacji. To bardzo cenne wiadomości dla każdego sportowca.